Śpiwora Małachowski UL300II używałem przez rok. Przeszedł ze mną kilkaset kilometrów i spędziłem w nim kilkadziesiąt nocy w różnych warunkach i temperaturach.
Do testów za pośrednictwem NGT.pl otrzymałem go w wersji przedprodukcyjnej, co opisałem we wcześniejszych relacjach:
Pierwsza relacja
Druga relacja
Po roku użytkowania, bardziej w ramach testu niż z rzeczywistej potrzeby, należało wyprać śpiwór i sprawdzić, jak się zachowuje po tej formie konserwacji.
Na rynku dostępne są dedykowane środki do prania wyrobów puchowych. Są one dość drogie, zatem postanowiłem rozejrzeć się nieco szerzej i wyszukałem płyn do prania tkanin delikatnych - wełny, jedwabiu i puchu, oferowany przez znaną polską firmę Pollena pod marką Biały Jeleń.
Aby zbyt pochopnie nie postąpić, zatelefonowałem do dwóch producentów, których śpiwory puchowe posiadam, a mianowicie do firm Cumulus i Małachowski. W obydwu przypadkach usłyszałem, że jakkolwiek płynu Polleny nie znają, to jednak z przytoczonego przeze mnie opisu będzie się nadawał do prania śpiworów puchowych.
Pranie puchu to pół sukcesu, drugie pół to jego właściwe suszenie.
Na dzień wykonania tej zdawałoby się prozaicznej czynności, wybrałem ciepły i bezdeszczowy dzień, by suszenie przebiegało sprawnie i poprawnie :)
Odmierzyłem niecałe 100 ml płynu i wlałem go do sporej miski z wodą o temperaturze 40°C.
Aby ułatwić zamaczanie śpiwora i nie mozolić się z usuwaniem nadmiaru powietrza uwięzionego w komorach, postanowiłem zanurzyć śpiwór w worku kompresyjnym i wypakować w zanurzeniu. Dzięki temu proces namaczania przebiegł znacznie sprawniej, niż wkładanie napuszonego worka z puchem.
Pranie ręczne polegało na wyciskaniu resztek powietrza i delikatnym międleniu całości. Po kwadransie takiego działania, całość przelałem do wanny, dodałem nieco wody i kontynuowałem pranie ręczne przez kolejny kwadrans.
Uznałem, że pół godziny intensywnego ręcznego mieszania wystarczy, co potwierdził zresztą mój kręgosłup ;-)
Z zachowaniem pomiaru temperatury, po praniu przystąpiłem do kilkukrotnego płukania.
Po trzeciej zmianie wody, kiedy nie pojawiały się bąbelki mydlin, po wypuszczeniu wody i wstępnym odciśnięciu jej nadmiaru, delikatnie uniosłem mokry śpiwór, ale widząc że w komorach jest jeszcze sporo wody, wycisnąłem ją w wannie.
Dla porządku dodam, że do płukania nie należy dodawać żadnych płynów, a szczególnie zmiękczaczy czy środków zapachowych. Tu jest miejsce dla działania jedynie natury.
Nie zalecam wyjmowania śpiwora prosto z płukania, gdyż uwięziona w jego wnętrzu woda znacznie go obciąża, co może nadwerężyć szwy i doprowadzić do wychodzenia wypełnienia po wyschnięciu.
Pozbawiony nadmiaru wody śpiwór, przenosiłem w misce, by i wtedy nie był obciążony na szwach.
Woreczek kompresyjny także został uprany.
Słoneczny i ciepły dzień sprzyjał suszeniu. Niepodobny do swej puszystej i suchej postaci, mokry śpiwór rozłożyłem na domowej składanej suszarce do prania (czy jakkolwiek się to zwie). Resztki wody dość szybko ściekały i parowały.
Śpiwór regularnie odwracałem co pół godziny, by się nie przegrzewał i lepiej wysychał.
Gdy w porze popołudniowej podeschnął na tyle, że można go było zawiesić, powiewał na lince w zacienionej części ogrodu.
W trakcie tej fazy suszenia należało regularnie rozbijać i roztrzepywać gromadzące się w zakamarkach komór zbitki puchu. Z łatwością można je było zaobserwować pod światło.
Wiejący tego dnia mocny wiatr doskonale pomagał w suszeniu. Rozprowadzane kulki puchu szybko się rozdzielały, wysychały i odzyskiwały swą naturalną puszystość. Jednak trzeba je było starannie wyszukiwać - gromadziły się zwłaszcza w strefie stóp, w kapturze i na łączeniu górnego poszycia z dolnym. Tej czynności nie wolno pominąć czy choćby wykonać niedbale.
Do wieczora śpiwór dosychał w cieniu na wietrze.
Na noc rozwiesiłem niemal już suchego puchacza na poddaszu, spokojnie wiszącego na klatce schodowej. Pozwalałem mu doschnąć przez następny dzień, niepokojąc go jedynie przetrzepywaniem puchu od czasu do czasu. Trzeci dzień wisiał tamże, by do reszty pozbyć się resztek wilgoci, co na ciepłym i przewiewnym piętrze było niemal tylko formalnością.
Czwartego dnia położyłem go do sfotografowania.
Prezentował się w pełnej krasie, bardzo ładnie napuszony, z równomiernie wypełnionymi komorami.
Przestrzeń stóp i kaptur prężyły się dumnie, a zmierzony loft wskazał około 13 centymetrów na wysokości klatki piersiowej.
Z satysfakcją stwierdzam, że tak płyn rodzimej produkcji, jak i procedura prania i suszenia wypadły nad wyraz pomyślnie.
Jeśli chcecie do prania puchu użyć płynu Biały Jeleń, zaznaczam, że istnieje drugi podobny płyn, lecz nie do puchu i przeznaczony do temperatury max. 90°C. Wizualnie są bardzo podobne, zatem należy zwrócić szczególną uwagę na opis...
...a wielokrotnie droższa konkurencja zostaje niedowiarkom i nieprzekonanym :)
Teraz przystępuję do prania pozostałych śpiworów puchowych. :)
[ ... czas leci ... ]
Minęło pół roku - wyjaśniam mit piłeczek tenisowych.
O praniu śpiwora napisałem właściwie to, co potrzeba.
Dodam, że moje relacje dotyczą śpiworów z wypełnieniem 300 gramów puchu. Im więcej wypełnienia, tym oczywiście pranie potrwa nieco dłużej, a suszenie jeszcze dłużej.
Teraz leży przede mną Cumulus Alaska 1300 i wiem, że w środku zimy go nie wypiorę, bo miałbym problem z właściwym wysuszeniem.
I tu dochodzimy do niejasnego tematu piłeczek tenisowych...
Przez miesiąc przed praniem i na bieżąco po wypraniu dwóch śpiworów puchowych, skrzętnie czytałem powiązane instrukcje, - zwłaszcza anglojęzyczne. O praniu było mniej więcej to co u mnie, natomiast suszenie...
Wielu producentów, sprzedawców i użytkowników sugeruje suszyć śpiwór metodami naturalnymi - w ciepłe letnie dni, na otwartym powietrzu, w powiewie ciepłego wiatru. Takie warunki nieczęsto występują, no bo jak suszyć w zimie...?
Wtedy na pomoc przychodzi suszarka bębnowa. U nas mało popularna i niewielu ją ma, ale jednak spotykana. I właśnie w takiej suszarce po wypraniu i wstępnym odsączeniu suszy się śpiwór.
Właśnie tu i właśnie wtedy do suszenia wrzuca się trzy piłeczki tenisowe (do tenisa ziemnego).
Mają one za zadanie rozbijać zbitki puchu w trakcie suszenia. I choć spotkałem się u jednego szanującego producenta z zaleceniem by i do prania w pralce automatycznej dorzucić takie piłeczki, to w istocie w niczym to nie pomaga na tym etapie.
Piłeczki - owszem - w trakcie suszenia w suszarce bębnowej.
Wirowanie mokrego śpiwora w zwykłej pralce na wysokich obrotach, w prostej linii prowadzi do nadwyrężenia szwów - zwłaszcza w przegrodach!
Tak delikatne tkaniny jak Toray Airtastic czy Pertex Quantum GL, a nawet i mocniejsze odmiany Pertexu, są owszem odporne w użyciu, ale delikatne w praniu. I każdy świadomy producent zaznaczy z naciskiem, że w praniu więcej obaw należy mieć o tkaninę niż o puch.
Śpiwory letnie, te najprostsze z komorami przeszywanymi na wylot oraz swetry puchowe i niektóre tak przeszywane kurtki, mogą być wirowane na najniższych obrotach. Natomiast rzeczy z przegrodami, z większą ilością puchu - odsączamy i suszymy siłami natury bądź z zachowaniem uwagi we wspomnianej suszarce bębnowej - o ile mamy do niej dostęp.
I jeszcze o płynie do prania.
Skoro zgłębiałem temat prania i suszenia, to też patrzyłem na zalecenia co do samego preparatu piorącego. W przytłaczającej większości są to te same preparaty, czyli po prostu naturalne mydło w płynie. Bez dodatków agresywnych, zmiękczaczy, wybielaczy, zapachów, barwników, lanoliny i innych szkodliwych dla puchu i tkanin. Oczywiście każdy producent wychwala swoje, ale tak naprawdę to jest to w 90% to samo. Z tego właśnie powodu po dokładnym zbadaniu sprawy, użyłem płynu Biały Jeleń.
Jest to jeden z dwóch bardzo podobnych, przy czym ten konkretny jest przeznaczony do prania w niskiej temperaturze tkanin delikatnych, wełny, jedwabiu i puchu. Efekty opisałem.
Spotkałem się z wieloma relacjami potwierdzającymi skuteczność i dobry efekt prania i suszenia wyrobów puchowych. Da się to zrobić w warunkach domowych. Jednak suszenie należy przeprowadzić z najwyższą dbałością i starannością. Tu nie ma drogi na skróty...
- Ociec - prać?
- Prać i suszyć! ;-)
_
Dzięki za ten opis. Będę spokojniejszy przy praniu mojego Małacha. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDzięki Michale.
UsuńWyprałem już drugi śpiwór puchowy w Białym Jeleniu i jestem bardzo zadowolony. Płyn jest niedrogi i daje doskonałe efekty. Trzeci śpiwór również w nim wypiorę.
Raz jeszcze przypominam o rozbijaniu mokrych zbitek puchu w trakcie suszenia i ich roztrzepywaniu gdy dosychają. To bardzo ważne, by prężność puchu została zachowana.
Pozdrawiam!
Zawsze myślałem, że pranie puchowego śpiwora to ostateczna ostateczność, ale widzę, że trzeba się do tego solidnie przyłożyć i uzbroić w cierpliwość to może nie będzie tak źle ;)
OdpowiedzUsuńPranie śpiwora puchowego, a właściwie jego suszenie, to czynność wymagająca staranności i cierpliwości, ale efekty są zadowalające, co sam stwierdziłem.
UsuńWłaśnie wróciłem z dwutygodniowej wędrówki, ale z kolejnym praniem jeszcze się wstrzymam :)
Pozdrawiam!
Jakby ktoś się bał czy nie miał odpowiednich warunków do suszenia to u Małachowskiego można to zrobić za 60zł.
UsuńW zimie, kiedy suszenie śpiwora jest trudniejsze, ale i latem przy braku dobrego podejścia do tematu, opcja prania u producenta puchaczy jest jak najbardziej na miejscu.
UsuńKto jak kto, ale producent śpiworów puchowych z pewnością potrafi to zrobić właściwie.
Dzięki za ten tekst Yaztku. Uprałem swój puchowy śpiwór, z większą ilością puchu (Cumulus LL400 - 400g puchu). Opierałem się na Twoim tekście i wprowadziłem drobne udoskonalenia, bo jednak ciężar całego śpiwora większy, więcej puchu. Efekt - znakomity. Przy odpowiedniej ostrożności, uwadze i dobrym warunkom suszenia nie ma się czego bać. Ja się bardzo cieszę, że wyprałem swój puch :)
OdpowiedzUsuńKażdy kto ma lotny umysł, sumienność i cierpliwość jest skazany na sukces. Nie inaczej jest w przypadku prania i suszenia śpiwora puchowego.
UsuńTym samym stajemy się outdoorowymi MythBusters - z zachowaniem skrupulatnych procedur, śpiwór puchowy da się uprać i wysuszyć skutecznie w warunkach domowych :)
Niech Cię grzeje puszysty LL400 :)
Hej, planuję zakup tego samego śpiwora, ale w nowej wersji - Małachowski 300UL III. Chciałbym zapytać, czy nadal go używasz i czy jesteś z niego zadowolony? Czy ma według Ciebie jakieś minusy? Dzięki z góry za odpowiedź!
OdpowiedzUsuńHej,
UsuńJest to mój ulubiony śpiwór letni i na ciepłe miesiące przejściowe. Ja jestem potwornym zmarzluchem, więc mam inną termikę niż podana na śpiworach. I to dotyczy wszystkich moich pozycji, a mam bodaj sześć puchaczy.
Śpiwór powstał także dzięki moim sugestiom uwzględnionym w III wersji, więc jest bliski ideału.
Jest wąski, choć może należałoby powiedzieć - anatomiczny. Dzięki braku pustych przestrzeni, szybko się nagrzewa, a przez swą lekkość i puszystość, mam wrażenie jakbym był otulony ciepłą chmurą. To zasługa bardzo lekkiego poszycia i najlepszego puchu.
Śpiwór w zasadzie minusów nie ma, a piszę to po przespaniu w nim kilkudziesięciu nocy. Wędruję sporo i równie wiele nocy spędzam w śpiworze, więc nie porównuję go do wygody dwuosobowego łóżka. Może się wydawać ciasny dla wiercących się, ale sam zmieniając pozycję przez całą noc - daję radę. Jest za to lekki i pakowny, co lokuje go w ekstraklasie światowej. Wcale się nie dziwię, że lwia część produkcji trafia do Japonii...
Jeśli cena puszcza - brać i cieszyć się, czego życzę.
Pozdrawiam.