Strony

czwartek, 14 lipca 2016

Ultralekki worek wodoszczelny - Osprey 12l.


Coraz więcej moich recenzji ma w tytule określenie "ultralekki". Nic w tym dziwnego, bo od kilku lat staram się maksymalnie odchudzić moje wędrówkowe wyposażenie, nie tracąc przy tym jego funkcjonalności czy trwałości.

Niedawno wpadł mi w ręce worek wodoszczelny Osprey 12 litrów, który od pierwszego kontaktu zachwycił mnie jego lekkością i praktycznością.


Jako zwolennik plecaków od Ospreya, założyłem równie dobrą jakość i funkcjonalność tego elementu. Dokładne oględziny i użycie w terenie potwierdziły wcześniejsze przypuszczenia.

Przy pojemności 12 litrów, worek Ospreya waży 42 gramy - o trzy gramy mniej niż dwukrotnie mniejszy worek Karrimora! To świetny wynik, idealnie wpasowujący się w ideę Light & Fast.

Co zatem jest mocną stroną tej prostej zdawałoby się konstrukcji...?

Wykonany jest z lekkiego silnylonu, czyli cienkiego nylonu powlekanego silikonem, zapewniającym pełną wodoszczelność. Wewnętrzne podklejenie szwów to oczywistość w takim rozwiązaniu, co pokazuje zdjęcie.





Kształt również ma znaczenie. Zaokrąglone prostokątne dno nadaje kształt pakunkowi, co ułatwia pakowanie do jego wnętrza i wykorzystanie miejsca w plecaku. Ponadto pakowanie rzeczy do worków znakomicie organizuje przestrzeń w plecaku i ułatwia poszukiwanie potrzebnego drobiazgu.

Pakując się do worków z okrągłym dnem, z dezaprobatą patrzyłem na puste przestrzenie pomiędzy nimi. Niby błahostka, ale nierzadko genialność tkwi w szczegółach...


Cechą charakterystyczną worków wodoszczelnych, jest rolowane zamknięcie. To rozwiązane zastosowano i u Ospreya. Wzmocnione brzegi u wylotu już po dwukrotnym zawinięciu zabezpieczają zawartość, dalsze zwijanie podnosi poziom zabezpieczenia i pozwala na zmniejszenie objętości worka jeśli nie jest zapakowany do pełna.







Przyglądając się klamerce, zauważymy przy niej koluszko do zawieszania, a przy dnie worka wszytą tasiemkę do wieszania, która bardo pomaga wydobyć ciasno upakowaną zawartość.




Obydwa te elementy mogą posłużyć do awaryjnego przytroczenia worka na zewnątrz plecaka, gdy w środku brak już miejsca...





Dwanaście litrów to całkiem sporo. Można pomieścić zmianę odzieży na dwutygodniową wędrówkę, a i wtedy zostanie jeszcze sporo miejsca. Przewidując zatem deszczową pogodę, można do worka oprócz odzieży, zmieścić niewielki śpiwór puchowy. Można go także zapakować luzem - zwłaszcza gdy jest większy, nie trzeba się wtedy mitrężyć z dopychaniem go do dedykowanego woreczka.

Przy dłuższych wędrówkach i biwakowaniu w terenie, bardo ważne jest by na koniec dnia mieć suchy śpiwór i suche rzeczy na zmianę, zwłaszcza, jeśli dzień był deszczowy. Pojemność worka pomieści to wszystko i niezawodnie utrzyma suche.








Przed zrolowaniem zamknięcia, dobrze jest wycisnąć powietrze z wnętrza, by maksymalnie skompresować pakunek. Opracowałem na to patent - mianowicie po włożeniu zawartości, górną niezapełnioną część worka składam na dół i dociskam do siebie, wypuszczając tyle powietrza ile się da. Następnie rozciągając na boki zamknięcie zamykam je i roluję raz w pozycji złożonej, po czym prostuję do góry i kontynuuję rolowanie, przetrząsając zawartość jak najniżej, dzięki czemu uzyskuję malutki, dobrze skompresowany pakunek. Nawet widać, jakby wyssano z niego część powietrza.



Dwunastolitrowy worek wodoszczelny Ospreya to mała i lekka rzecz która cieszy.
Dobrze zaprojektowany i równie dobrze wykonany z bardzo dobrych i lekkich materiałów.
Optymalny kształt i spora pojemność pomieszczą bardzo wiele i skutecznie zabezpieczą przed deszczem czy wilgocią. Można zapakować go do pełna, można zrolować nawet do zera - gdy nic w nim chwilowo nie przenosimy. A wtedy na powrót staje się mały i lekki, więc zawsze można go zmieścić do plecaka, nawet jeśli wydaje się chwilowo niepotrzebny.



Od czasu gdy posiadam ten dwunastolitrowy worek, zabieram go na wszystkie dłuższe wędrówki. Jeszcze poluję na jego mniejszego, sześciolitrowego brata, z którym na długich szlakach zabezpieczą całe moje strategiczne wyposażenie. Na razie jako mniejszego używam wyraźnie cięższego Karrimora, ale jak pewnie zauważyliście, moje wyposażenie ewoluuje w stronę lekkości, niestety często kosztem lekkości portfela... ;-)

Dla niefrasobliwych tylko dorzucę zastrzeżenie - worek Ospreya jest wytrzymały, ale nie jest niezniszczalny. Szanując go i pakując z rozwagą, będziemy się nim cieszyć w czasie długich wypraw.

A w nocy lekko zwinięty z powodzeniem służył mi nieraz za poduszkę :)










 Myślę, że świstak zwijałby go z przyjemnością... ;-)



_

6 komentarzy:

  1. kilka drobnostek w konstrukcji, a ... jednak to właśnie robi różnicę. No i ta waga. Fajny sprzęt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłem z nim już na drugim szlaku. W sumie ponad trzy tygodnie na wędrówce i już wiem, że to dobra pozycja. W nocy zamieniał się w poduszkę :)
      A! Jeszcze jedno - logo jest antypoślizgowe. Nawet nieźle się trzyma maty.

      Usuń
  2. Ja od jakiegoś czasu też coraz uważniej się przyglądam wadze każdej rzeczy i jej funkcjonalności. Zredukowałam już ciężar śpiworów, kupując puchowe i ogólnie zaczęłam testować w terenie różne rozwiązania. Ostatnio wróciłam z 4 dniowych Tatr, mając na sobie jedynie 18 litrowy plecak i generalnie byłam przygotowana na wszystko (od spania po kwaterach, po glebe w schronisku, kończąc na nocy pod chmurą). Raczej nie będę ultralekką maniaczką, ale moja osobista filozofia light& slow (lubię robić dużo zdjęć :D) bardzo mi odpowiada :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy być świadomym ultralighterem i powoli dążyć do optymalizacji wyposażenia. To w prostej linii przekłada się na komfort i radość wędrowania. Plecak lekki, a w nim wszystko :) I o to chodzi...!
      Kto dużo po górach chodzi, sam do lekkości dochodzi :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Hej! Czy ten worek nada się do przechowywania śpiwora?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, U mnie ten worek właśnie między innymi do tego celu służy.
      Jednak zwracam uwagę na bardzo WAŻNY ASPEKT: Nie należy w takim szczelnym worku zbyt długo przetrzymywać śpiwora używanego w nocy. Otóż wilgoć pochodząca od ciała czy też gromadząca się w namiocie w wyniku kondensacji, gromadzi się w wypełnieniu i w poszyciu śpiwora. A ten zamknięty szczelnie w worku na kilka dni, może łapać przykre zapachy i budować pleśń czy inne efekty "kiszenia".
      Jak często można zobaczyć w moich relacjach, po noclegu w śpiworze pod namiotem a przed pakowaniem, ZAWSZE - jeśli tylko warunki pozwalają - wietrzę i suszę śpiwór. Noszę go w worku jedynie wtedy, gdy obawiam się deszczu. Jednak przy bezdeszczowej pogodzie ZAWSZE pakuję śpiwór do oddychającego worka, lub - mając więcej miejsca w plecaku - układam go luzem w komorze głównej, by go jak najmniej kompresować i pozwalać mu oddychać.
      Zatem śpiwór do worka - tak - ale tylko awaryjnie na warunki ekstremalne. Na codzień śpiworowi zapewnić luzik i powietrze.
      Pozdrawiam!

      Usuń