Jednodniówki to taki produkt czekoladopodobny ;-) Nie można się wybrać dalej na dłużej, to chociaż blisko i na krótko... Zawsze to coś...
Plan był ambitniejszy z celownikiem ustawionym na Beskid Niski. Jednak na miejscu okazało się, że z powodu jakiegoś wyścigu kolarskiego, kilka dróg w rejonie Uścia Gorlickiego zamknięto i trzeba było uciec się do planu "B" skleconego naprędce.
Błądząc po wąskich asfaltach, trochę po śladach przemierzonego niedawno niebieskiego szlaku granicznego, trafiliśmy do Brunarów. Stara cerkiew przyciągnęła uwagę, więc weszliśmy do środka.
W ramach podziwiania starych budowli sakralnych, nieco przypadkowo trafiliśmy na kościół Świętych Jakuba i Filipa w Sękowej, znajdujący się niemal przy niebieskim szlaku na Magurę Małastowską. Ten obejrzeliśmy z zewnątrz i kukając do zamkniętego wnętrza.
Za rzeką trafiliśmy na niebieskie znaki. Mimo bliskości cywilizacji, już na wstępie zakosztowaliśmy smaku dziczy i prawdziwego chaszczowania ;-)
Droga asfaltowa wspinająca się pod górę za ostatnimi domami zmieniła nawierzchnię na szutrową, przez co wędrówka nabrała charakteru terenowego.
Za sobą zostawiliśmy cywilizację i okalające ją z drugiej strony góry. Zresztą pagórków w okolicy był dostatek, toteż pofalowany horyzont prezentował się znacznie lepiej niż miejskie krajobrazy.
Za ostatnimi zabudowaniami zagłębiamy się w las i od razu zwiększa się nachylenie stoku. Liściasty las pokazuje swe uroki - te mniejsze, dostrzegalne z bliska i te większe - jak w każdym lesie. Rajskie jabłuszka informują, że niegdyś były to zapewne i osady ludzkie.
Wychodzimy na przepiękną polanę. Rozpościera się ona za końcem wsi Owczary, skąd prowadzi ścieżka rowerowa do Małastowa. Przepiękne widoki, sama natura i ani śladu cywilizacji. Jedynie ślady kół i droga biegnąca w poprzek polany informują, że człowiek tu zagląda i gospodaruje.
Jest ciepło, niemal gorąco, więc za skrajem polany, na porębie robimy przerwę na herbatę i małe co-nieco. W tak pięknych okolicznościach przyrody aż chce się zasłuchać w jej niczym niezmącone odgłosy. Tak, - Beskid Niski ma swój niezaprzeczalny urok...
Chcąc - niechcąc ruszamy dalej. wszak to tylko jednodniówka... Pobliski szlakowskaz informuje, że nie musimy się spieszyć. Dzisiaj to będzie spacer w terenie, gdzie ważniejsza jest spokojna przyjemność niż połykanie kilometrów z większym plecakiem.
Na Magurze Małastowskiej jest ...jak wszędzie :) Góra łagodna, las gęsty i znaki na drzewach. Ot, jeszcze jeden piękny szlak, jeszcze jeden punt na mapie i na koncie...
Niedaleko stąd do schroniska. Odwiedzamy je obowiązkowo, choć dzisiaj nie zbieram stempelków. To krótki spacer i zdawkowe odwiedziny, toteż po chwili kontynuujemy wędrówkę.
Przy Przełęczy Małastowskiej jest stary cmentarz, jakich w Beskidzie Niskim sporo. Odwiedzamy go, po czym machamy na okazję.
Młodzi ludzie zatrzymują się po krótkiej chwili kiwania na stopa i zabierają nas do samochodu. Po krótkiej podróży, dziękując, wysiadamy w Sękowej.
Tym samym mała, ale ciekawa jednodniówka przechodzi do historii... :)
Tym samym mała, ale ciekawa jednodniówka przechodzi do historii... :)
_





































Nice photography, I am very happy to see such kind of wonderful picture. Here I have found some great option for beginner Longboard riders lonboards for beginners
OdpowiedzUsuńThanks for your kind opinion. My trek descriptions and photos are for all of you.
UsuńGreets!