Strony

piątek, 9 września 2016

Gorce, wrzesień 2016



Słońce, góry i przygoda... Taaak... Przedeptany Beskid Wyspowy, Gorce zresztą też, ale to pasmo zawsze mnie kusi. Widać z niego wyspy Beskidu, widać Pieniny, a i Tatry pięknie się z Gorców prezentują. Zatem - znowu w Gorce!

Czasu miałem dwa dni. Mało. Ale na wędrówkę musiało wystarczyć. Dojechałem do Rabki i pod sklepem Adaś przy czerwonym szlaku zostawiłem samochód, uprzednio dokonawszy zakupów.



Stąd rozpocząłem marsz. Początkowo ulicami Rabki piąłem się pod górę, by po kilku chwilach pożegnać miejski krajobraz i wkroczyć na polne drogi.






Na polach nie brakowało kwiecia, a i ludzi na szlaku też można było spotkać. Wspomnienia z przemierzania Głównego Szlaku Beskidzkiego ożyły, szedłem więc niejako po swoich śladach.









Horyzont z każdą chwilą się poszerzał. Późne lato zachęcało do wędrówek, a pogoda była wprost wyborna. Co chwilę przystawałem, ale nie dla odpoczynku, lecz by ogarnąć wzrokiem piękną okolicę. Wyrównanie oddechu było jedynie bonusem :)




Po chwili pojawiły się pierwsze zagajniki, aż wreszcie wszedłem do lasu. Dobrze oznakowany szlak prowadził mnie wygodną, szeroką drogą. Nie trzeba było pilnować zbytnio nawigacji, przez co marsz był samą przyjemnością. Chłód lasu i droga przed oczami, to miód dla wędrowca.




Na Maciejową już niedaleko. Jeszcze las, łąka kolejny las i znowu łąka, a za nią widać już spadziste dachy Bacówki na Maciejowej. Stąd widoki sięgają już daleko.









Do samej Bacówki nie wstępowałem. Wcześniej tu spałem w pokoju z balkonem i widokiem na Babią Górę zdobytą dwa dni wcześniej. Dzisiaj wczesna pora pozwalała pójść dalej.






Gorce mają całą masę zabudowy na swoim obszarze. Obok Schronisk, jest jeszcze sporo prywatnych chatek i szałasów, z których część jest dostępna. Mnie zaś szlak prowadził ku Starym Wierchom, które "brałem" już z każdej strony.








Przed schroniskiem czas na batonika i małego łyka :) Mam namiot i śpiwór, więc zastanawiam się gdzie dalej pójść. Spać mogę wszędzie, bo od tej strony jestem poza obszarem Parku Narodowego. Wybieram jednak ten sam kierunek - czerwony szlak w stronę Turbacza.





Idzie się wygodnie, bo na tym odcinku sporo jest fragmentów łatwych, płaskich, a niekiedy otwierają się widoki na okolicę. Są też znajome fragmenty trasy, na stałe już wrośnięte w okolicę i w świadomość.







Na Rozdzielu za znakami idę w lewo, choć prawy kierunek kusi. Trzeba tu będzie jeszcze zajrzeć. Teraz wspinam się stokiem pod górę, w ten sposób zaznacza się kulminacja szczytowa Turbacza. Jednak przed odbiciem w prawo, decyduję się pójść na Halę Turbacz pod Ołtarz Szałasowy. Może tam rozłożę namiot...?







Przy Szałasowym Ołtarzu miejsce na namiot jest w sam raz. Już widzę oczyma wyobraźni słońce wstające od wschodu i rozgrzewające po nocy. Ale na rozbijanie się jest jeszcze zbyt wcześnie. Postanawiam zajrzeć do schroniska i zjeść obiadokolację korzystając z kuchni turystycznej.










W schronisku przy kolacji zagaduje mnie jeden człowiek w podobnym wieku. Szybko znajdujemy wspólne tematy i ani się obejrzałem, jak zaczęło się zmierzchać. Porzuciłem myśl o spaniu w uprzednio wybranym miejscu i po wykonaniu jeszcze krótkiej sesji zdjęciowej, rozłożyłem się obok schroniska.





Noc była piękna, ciepła i gwiaździsta. Nocna sesja wyszła mi średnio z braku statywu, ale za to postanowiłem wstać na wschód słońca. Z taką myślą, po bardzo przyjemnym dniu, smacznie zasnąłem.






Poranek wstał całkiem ciepły. Obawiałem się porannego chłodu, lecz nie musiałem się jakoś ciepło ubierać. Po porannych zdjęciach miałem bowiem w zamiarze jeszcze pospać, jako że najlepiej kima mi się już po wschodzie słońca. Spotkany poprzedniego dnia kolega, pozwolił mi skorzystać z okna na piętrze z widokiem na Pieniny i Tatry :) Dzięki!










Po chwili zaczęło wstawać słońce. Wstawało dokładnie nad Bulandową Kapliczką, której z Turbacza oczywiście nie widać. Krwistoczerwona tarcza powoli wznosiła się nad lasami, pokazując się nieśmiało od małego rąbka, po pełny okrąg. Mimo ciepłego poranka trochę ostygłem, toteż zaaplikowałem sobie poranną herbatę w schronisku i wróciłem do namiotu na poranną kimę :)











Spać mogę bardzo długo, ale przecież szkoda pięknego dnia... Pozbierałem się z namiotem, zawiesiłem go i śpiwór do przeschnięcia, a w tym czasie wciągnąłem śniadanie. Dalsze pakowanie przebiegło szybko i pożegnawszy się z kolegą, gotów byłem do wymarszu.






W tym dniu musiałem jeszcze dojść do Rdzawki by odebrać przesyłkę, toteż kierunek i czas miałem określony. Ruszyłem zatem wczorajszą drogą, z refleksją zaglądając w stronę Czoła Turbacza i mojego planowanego noclegu. Do Starych Wierchów szedłem dobrym tempem.








Przy Starych Wierchach miałem bardzo dobry czas. Mogłem zatem spokojnie posiedzieć przez chwilę, choć nogi wolały maszerować. Nie rozsiadywałem się przeto zbytnio i ruszyłem powoli.




Odcinek od Starych do Kułakowego Wierchu, czyli do Rdzawki jest całkiem ciekawy. Kilka otwartych polan po drodze dostarcza sporo widoków na południową i północną stronę. Brak jest spektakularnych podejść, toteż odcinek ten jest wręcz spacerowy. Oznakowanie też w zasadzie jest dobre, choć do niewielkich poprawek, ale w dzień odnalezienie znaków nie nastręcza problemów. Pamiętam za to jak w nocy miałem z tym pewne problemy. Do Rdzawki doszedłem jednak tym razem bez przygód.







Na przesyłkę musiałem jednak poczekać dłużej, z powodu jakiegoś poważnego wypadku drogowego. Na szczęście wreszcie się udało i mogłem zawinąć w drogę powrotną. Do Starych doszedłem na pamięć :)





Sierpniowy dzień nie jest tak długi jak te czerwcowe. Zanim ruszyłem w stronę Rabki, słońce już powoli zmierzało ku zachodowi. Do Maciejowej doszedłem jeszcze za dnia.








Od Bacówki wspomagałem się na szlaku czołówką. Przy pięknej zorzy zachodu i dalekich światłach miasta, jedynie na leśnych odcinkach trzeba było oświetlać drogę. Na rabczańskich łąkach spotkałem jeszcze ludzi na szlaku i gospodarzy na polach. Niebawem powróciłem do pojazdu i zakończyłem wędrówkę.




Jeszcze wrócę w Gorce nie raz...!



 _

2 komentarze:

  1. Jak zawsze fajne zdjęcia, Gorce to świetne miejsce. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Marcinie!

      Im dłużej chodzę po Gorcach, tym bardziej mi się one podobają. Od tamtego czasu byłem w tych górach jeszcze raz i powoli zaczynam je poznawać poza szlakami. Na szczęście mam do nich niezbyt daleko.

      Pozdrawiam!

      Usuń