Strony

wtorek, 15 listopada 2016

Patelnia tytanowa Evernew ECA-441



Wybierając się na dłuższą wędrówkę z namiotem, trzeba pomyśleć o skompletowaniu kuchni. W zasadzie wystarczy mi kubek lub mały garnek i do przygotowywania ciepłych posiłków zwykle to daje radę. Jednak czasem smak na jajecznicę czy inne potrawy z patelni jest silniejszy od minimalizowania wagi i objętości wyposażenia, i wtedy przychodzi potrzeba zabrania dodatkowych utensyliów. I tu pojawia się pytanie - co wybrać?

Jajecznicę smażyłem w terenie w górnej części menażki szwedzkiej, w foremce aluminiowej do pieczenia ciast, w tytanowym garnku, ale zawsze brakowało mi czegoś idealnego. Idąc tym tropem, trochę przypadkiem natknąłem się na mój ideał, jakim jest:

Patelnia tytanowa Evernew ECA-441






Nieduża, lekka i kompaktowa, ze składanym uchwytem, a dodatkowo z powłoką ceramiczną. Nic więcej, bo i niczego więcej nie potrzeba.
  • waga - 124g.
  • średnica - 16cm.
  • wysokość - 4cm.
  • materiał - tytan
  • nieprzywierająca powłoka ceramiczna
  • składane i izolowane uchwyty 
  • wyprodukowana w Japonii

Te dane mówią same za siebie. Reszty dowiemy się z bieżącego używania.



Wielkość patelni bardzo dobrze koresponduje z opakowaniem na sześć sztuk kurzych jaj. Kartonik mieści się w naczyniu, zyskując dodatkowe zabezpieczenie mechaniczne. Spork z tworzywa jednak nie wytrzymuje temperatury, toteż do mieszania używam zwykle drewnianej szpatułki, wystrugiwanej na miejscu.

Szpatułka nad palnikiem, po lewej.

W sześciopaku zwykle zabieram pięć jaj, miejsce szóstego zajmuje pojemnik z olejem i przyprawy. Czasem mieści się tam płyn do mycia.



Mimo obecności powłoki ceramicznej, do smażenia zwykle używam oleju, bo jakoś nie przepadam za suchą jajecznicą. Ale w miejscach gdzie olej nie sięga, czyli na ściankach, nie zauważyłem przywierania potraw.



Raz jeden i jak na razie jedyny, przysmażając grzyby na chudym boczku, zauważyłem skłonność do ich przywierania. Mogło to być spowodowane połączeniem tłuszczu i wody zawartej w grzybach, przy wyższej temperaturze palnika. Ale że było tych grzybów sporo, to smażenie ich na małym ogniu trwałoby zbyt długo, a trójka zgłodniałych wędrowców wykazywała już widoczny odruch psa Pawłowa... ;-)




Z uwagi na zastosowanie cienkiej blachy tytanowej, powierzchnia patelni rozgrzewa się miejscowo, gdyż tytan stosunkowo słabo rozprowadza ciepło. Z tego powodu przy większym płomieniu, dno może się chwilowo odkształcać. Obserwując tę zależność, zawsze skręcam płomień do optymalnego poziomu mocy. Przy palniku z szeroką dystrybucją płomienia to w zupełności wystarczy, przy płomieniu świecowym zakładam dyfuzor, wycięty z wieczka od puszki :)
Izolowane składane uchwyty pozwalają pewnie trzymać i przenosić gotowe danie, bez obawy poparzenia dłoni.
Właśnie z uwagi na ową izolację i cienkościenną konstrukcję, raczej nie polecam tego modelu na ognisko.





Palnik z szerokim płomieniem (Providus FM-300G) - obok kartusza.

Palnik z płomieniem świecowym (BRS 3000T) i prowizoryczny dyfuzor.


Równomierne i szerokie rozłożenie płomienia, skręconego do optymalnej mocy, pozwala usmażyć bądź podgrzać większość potraw. Naleśników jeszcze nie próbowałem, bo przy niewielkiej średnicy, chyba tylko świstak mógłby je sprawnie zawijać... ;-) Tym niemniej kilkanaście uczt jajecznicowych i podobna liczba innych specjałów potwierdza przydatność i genialność tej patelni. Sama jajecznica wygląda smakowicie, a po jej skonsumowaniu, resztki wystarczy tylko przetrzeć ręcznikiem papierowym, nawet bez mycia.




...i nic nie przywiera...! :)



Podsumowanie.

Patelnia tytanowa Evernew jest doskonałym uzupełnieniem wyposażenia kuchni wędrowca dbającego o niską wagę, mały gabaryt i wygodę użycia swego sprzętu. Powłoka ceramiczna spisuje się bardzo dobrze i - jak na razie - wykazuje równie bardzo dobrą trwałość. Średnica 16cm pozwala na przyrządzenie dania nawet dla dwóch osób, z uwagi na dość wysokie ścianki - 4cm. A po użyciu, wystarczy przetrzeć - nawet na sucho.



Za spontaniczne i wielkoduszne przekazanie patelni
 ku wsparciu moich wędrownych zmagań, 
serdecznie dziękuję pani Marcie - czyli sponsorowi 7773North 
ze strony http://4elements.pl



No to jeszcze kilka fotek :)

















_

2 komentarze:

  1. No smak tej jajecznicy będę długo pamiętał:-) Ta tu na miejscu ani razu mi taka nie wyszła:-( Może jaja za kiepskie albo boczek? Na maśle jeszcze nie próbowałem to może to będzie ten "złoty środek"?

    Pozdrawiam z Huntly w New Zealandzie

    Pies "kiwi" Pawłow:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbuj Pawle, - wreszcie coś z tego wyjść musi, Może trzeba użyć jajek od kiwi...? ;-) Byle było zjadliwe. Jajecznica to nie wino, ale następną zjem za Twoje zdrowie :)
      Pozdrawiam!

      Usuń