Sezon 2020 był ...do dupy...
Jeszcze do marca, kiedy nie wystartowała ogólnoświatowa panika z koronawirusem, deptałem izraelskie pustynie z przyległościami. Sielanka zakończyła się po powrocie do kraju 8 marca, kiedy nazajutrz wprowadzono pierwsze obostrzenia i zaczął się chaos, obejmujący także szeroko pojętą branżę turystyczną.
Z dnia na dzień zostałem bez dochodów, ale za to z nieograniczoną ilością czasu wolnego. W zasadzie pandemia postawiła wszystkich wobec wielu niewiadomych, a plany na przyszłość ograniczały się do najbliższych dni, po których znowu chaos się rozszerzał.
Z dojmujących obostrzeń było zamknięcie terenów leśnych, co dla wędrowca oznaczało niemal areszt domowy. Dokładając do tego praktycznie non-stop zamknięte schroniska i dezorganizacja działania bazy wspierającej turystykę, niejednemu plecakowcowi te zawirowania dały nieźle w kość...
Odnalazłem się w lokalnych jednodniówkach i wyjściach z jednym noclegiem. Bez tego chyba nie dałbym rady. Na szczęście moje niezawodne cele - Urbanek i wieża na Szpilówce były dostępne, z czego skwapliwie korzystałem.
Wyjścia te zaowocowały odwiedzinami kapliczki św. Urbana w liczbie 43, natomiast na wieży gościłem 52 razy, z czego pięć z noclegiem.
![]() |
| To był czas komety. Neowise. |
Oczywiście na tym się moje wędrówki nie kończyły, bo z kolegą Asiczkiem i czasem też jego małżonką odkrywaliśmy i inne okoliczne ścieżki i drożyny, więc nie ma tego złego... W zasadzie, to nie było tygodnia bez choćby jednej kilkunastokilometrowej trasy :-)
Plany na długi szlak w Sudetach poległy, nawet krótszy wypad na tydzień za miedzę też się nie powiódł. Jeździłem palcem po mapie, planowałem kolejne trasy, wymyślałem ciekawe i nieprzebyte szlaki, po czym kończyło się jakichś pomniejszych problemach i odłożeniu planów na później...
Testowanie wyposażenia ograniczyłem do minimum, choć i tak co do śpiwora Fjord Nansen Nordkapp 300 Mid udało mi się zebrać sporo przemyśleń z teorii i praktyki.
Do szafy sprzętowej przybyły też trzy kolejne plecaki, jeden namiot i jakieś drobiazgi. Widać więc, że myślenie przyszłościowe działa na obrotach i optymizm na przyszłość ma się dobrze. Niestety, pozbyłem się samochodu, którego już połatać się nie dało, więc jeśli ktoś z Was używa jeszcze żyletek, to może znajdzie na nich logo mojego "grzechotnika" ;-)
Wariactwo koronawirusowe zamknęło też znakomitą większość z nas w kraju. A i ciepłe kraje także odseparowały się od obcokrajowców. Powoli niektóre kierunki się nieśmiało otworzyły, ale do pełni szczęścia wyjazdowego jeszcze daleko. Pustynia w Izraelu zapewne jeszcze bardziej pusta, a kolega Jurek zamiast tego namierzył słoneczną Turcję, na którą niegdyś chciał mnie wyciągnąć kolega Kazber. Tamtejszy Lycian Way nie przestaje mnie kusić, więc szlak stawiam na wiosnę na celowniku. Może jeszcze uda się odnaleźć normalność w Gruzji, może może...
Życzę wam - jako i sobie - lepszego sezonu 2021 :-)



















Dla mnie też 2020 nie był idealny, a do tego początek 2021, gdzie liczyłem na ciekawy zimowy wyjazd, także nie zaczął się najlepiej. Bo ograniczenia trwają, a w niektórych rejonach nawet postępują... Pozostaje patrzeć jednak pozytywnie na przyszłość, bo kiedyś wróci do normy.
OdpowiedzUsuńCzasem miewam wrażenie, że lepsze jutro było wczoraj ;-) Ale już nakreślam plany zasadnicze i alternatywne, więc zawsze się znajdzie kawałek ziemi nieznanej na której jeszcze postawię swoją stopę. Bo przecież wędrować trzeba... :-)
UsuńPozdrawiam i powodzenia w realizacji planów!
Koronawirus to nie jest ani wariactwo ani panika. Wczoraj wróciłam ze szpitala covidowego. Nie chciałby Pan zobaczyć tego na co ja się tam napatrzyłam, nie mówiąc już o samej chorobie. Ale może tacy "przeciwnicy" koronawirusa powinni pójść na taki oddział i chociaż przez dobę pobyć z tymi chorymi. Bo przez takich "wolnych" i nie dających się zniewolić ogólnoświatowej panice wirus się rozprzestrzenia i ludzie chorują. I umierają. Co ważniejsze? wolność wędrówek? czy może zdrowie i życie drugiego człowieka. Odpowiedzialności i rozsądku życzę.
OdpowiedzUsuńNo cóż... Panikę w pierwszych tygodniach zaistnienia w naszym kraju sam zaobserwowałem. Wariactwo, w takim może mniej negatywnym znaczeniu obserwuję nadal. A czy z tego wynika moje negowanie istnienia pandemii, no, tego jasno nie wyraziłem.
UsuńZatem tak, zgadzam się, - koronawirus nie jest wariactwem ani paniką. Lecz to co się wokół niego dzieje, można było i po części nadal można zaobserwować i tak określić jak ja to zaobserwowałem.
Nie stawiam też kontrapunktu dla moich wędrówek, którym miałoby być zagrożenie ludzkiego zdrowia bądź życia. Akurat zaleceń przestrzegam, a wciągnięcie mnie w "urawniłowkę" nie obciąża mojego sumienia, gdyż będąc rozsądnym wobec zagrożeń, sam nie zachorowałem i zapewne przez także i ten fakt, nie byłem przyczyną czyjegoś cierpienia. I nie myślę by moja "wolność" - jakkolwiek można by ją rozumieć, mogła się stać zagrożeniem zdrowia publicznego. Stąd wywodzę przekonanie, że "tacy" to nie ja.
Zdrowia - także w osądach - życzę.
Known as Yatzek :-)
Ok, poniosło mnie. Przepraszam. Ja w przeciwieństwie do wielu chorych wiem kto mnie zaraził. Osoba mówiąca że koronawirus to ściema i ogłoszony po to, żeby panować nad społeczeństwem. A w szpitalu widziałam bardzo ciężko chorych ludzi, w różnym wieku, większość jednak młodych . I po prostu jestem przewrażliwiona. Co oczywiście nie usprawiedliwia mojego niegrzecznego, nagannego zachowania. Oskarżyłam po prostu niesłusznie Pana za całe zło tego świata. A poza tym bardzo lubię Pana blog i opisy wypraw, czesto czytam je po raz drugi. Bardzo przepraszam.
UsuńOstudziliśmy emocje, doszliśmy do porozumienia. Oby taki finał miały wszystkie sprawy wynikłe na kanwie negatywnych doświadczeń. Ja, redagując swoje relacje też nie chcę być źle zrozumiany, choć czasem przekaz który dla mnie zdaje się oczywisty, dla nieznającego mnie czytelnika taki oczywisty wcale nie musi być. To dla mnie wskazówka, by swe racje formułować bardziej zrozumiałym stylem. A nasz dyskurs zapewne w tym pomoże.
UsuńJa także użyłem zbyt zdecydowanego tonu w defensywie, więc i ja proszę o wybaczenie.
Bloga prowadzę nie tylko dla siebie, ale chyba bardziej dla tych, którzy poszukują wiedzy, informacji i doświadczeń, które ja zebrałem, więc przyjemnie mi mieć świadomość, że trafiają i być może przynoszą jakąś korzyść poznawczą.
Wiosna nadeszła, liczę więc na nowe przygody, którymi chętnie się podzielę.
Ciepło i serdecznie pozdrawiam.