Strony

środa, 27 września 2023

Szlak Niebieski Sudecki - podsumowanie

 


Przejście jakiegokolwiek dłuższego szlaku to przygotowania, realizacja, podsumowanie i analiza.
Bywa, że którejś z tych pozycji zaniedbam, to albo cierpi na tym bieżąca realizacja, albo przez brak wniosków - na przyszłość sytuacja się powtarza, głównie bez dobrej analizy całokształtu.

Zgodnie ze starą górską tradycją, zamieszczam poniżej listę sprzętową na Szlak Niebieski Sudecki, przeanalizuję jego trafność doboru wyposażenia i przydatność w terenie, oraz uzupełnię podsumowaniem finansowym.

 

L I S T A   S P R Z Ę T O W A

L.p.  Plecak     6 126 
Opis
1 Namiot Naturehike Taga 1 bez szpilek   1 105   
  Podstawa biwakowania - duży plus
2 Plecak Osprey Exos 38 (S)  2014      980      Lekki i wygodny, z zapasem miejsca
3 Śpiwór Małachowski UL300II (M)      415      Lekki, pakowny i dopasowany termicznie. Ulubiony.
4 Materac Thermarest Neoair XLite "W"      325      Nie ma nic lepszego. Waga, gabaryt i termika na plus.
5 Poncho Solognac 100      262      Na deszcz się nie przydało, ale jako podkładka pod materac
6 Sweter puchowy H&M      260      Na chłodne wieczory i poranki w sam raz.
7 PowerBank Xiaomi 10.000 mAh      204      Użyty dwa razy, mogłem zabrać mniejszy
8 Kurtka Quechua Rain Cut half zip      175      Na deszczyk nic lepszego nie trzeba. Lekka.
9 Getry Helly Hansen merino      174      Do spania i na poranne odcinki marszu.
10 Klapki Kubota UL      172      Bardzo przydatne i wygodne. Trochę duże, ale do przyjęcia
11 Koszulka longsleeve Thermowave      170      Nie było okazji użycia.
12 Kartusz gazowy 230 Coleman      145      Uwzględniona jako pusta, ale niosłem pełną i używałem.
13 Garnek MSR Titanium Kettle      118      Idealny do gotowania na dłuższe wyjścia. Lekki!
14 Butelka Nalgene On The Go 0.7 l. Blue      112      Jedyny minus to waga, reszta same plusy.
15 Spodnie krótkie Columbia nylon packable      105      Na zmianę przy praniu głównych spodni. Raz założone.
16 Palnik Kovea Eagle      105      Wziąłem z ciekawości, bo mam… :-) Działa bez zarzutu.
17 Koszulka Quechua ultralekka black        94      Lekka i wygodna. 
18 Czołówka Petzl Actik 2017 (300 lm)        85      Bardzo uniwersalna, z akumulatorem Core.
19 Miska 820ml Oscar /lid        83      Świetna do zalewajek kolacyjnych lub śniadaniowych
20 Skarpety Fjord Nansen Anti Mosquito II        67      Bardzo wygodne i wytrzymałe. Dobry wybór.
21 Ładowarka słoneczna Paper Sheet        63      Trochę słaba, ale weszła do użycia.
22 Notes Moleskine Hard        60      Ciężki, - może od wspomnień które zawiera… ;-)
23 Slipki        50      Lekkie na zapas. Zakładane zamiennie z bokserkami
24 Płachta Polycryo        50      Lekka i zaskakująco wytrzymała.
25 Worek suchy Karrimor 5l        45      Worek na jedzenie. Wytrzymały.
26 Kosmetyczka Deuter        38      Lekka i dobrze organizująca zawartość. Niezbędna.
27 Ręcznik FN Tramp Light M szybkoschnący        38      Mały i lekki, po wykręceniu gotowy do kolejnego użycia
28 Wtyczka-ładowarka Baseus 2xUSB 2.1A        37      Szybko i sprawnie ładuje dwa urządzenia
29 Okulary do czytania        35      Przyszły z wiekiem…
30 Szpilki tytanowe        33      To jest to!
31 Kabelek USB 3w1        32      Uniwersalny, w sam raz do wszystkiego.
32 Worek suchy Karrimor 2l        30      Na elektronikę. Noszę od lat.
33 PumpSack samoróbka        30      Worek na śmieci do pompowania materacyka. OK!
34 Skarpety Quechua Arpenaz 50 Mid        29      Do spania.
35 Nóż Victorinox do pomidorów 11cm        28      Najlepszy nóż na wędrówki. Ostry, lekki i uniwersalny.
36 Worek suchy 6l        28      Na ubrania noszone na zmianę i do spania.
37 Książeczka GOT        25      Na pieczątki :-)
38 Leki - Plastry        24      Nie było okazji użycia.
39 Kosm. Krem rumiankowy Kamill        22      Mały i przydatny, sprawdzony przez lata
40 Kosm. Szczoteczka składana + Ajona        22      Ajona to super koncentrat wagi piórkowej.
41 Leki - zestaw Wgl-Asp-Nfr-App-Tbt        21      Leki "na wszystko". Przydały się na nic…
42 Papier toaletowy nawilżany        20      Higiena i komfort to podstawa w marszu.
43 Leki - Diclac micro        18      Nie bolało - nie użyty…
44 Taśma naprawcza klejąca        18      Na wszelki wypadek - nie nastąpił.
45 Kosm. Mydło Campsudus w płynie        17      Koncentrat do mycia i prania a nawet do zmywania.
46 Łyżka długa Outdoor Ninja Titan        16      Podstawa dla starego wyjadacza :-)
47 Chusteczki jednorazowe - paczka        15      Rzeczywiście jednorazowe :-)
48 Kosm. Deodorant micro        14      Nie śmierdzę groszem, ale między ludźmi pachnieć trza!
49 Pomadka ochronna do ust        11      Nie było potrzeby.
50 Zapalniczka BIC Mini        11      Każdy wędrowiec ma!
51 Latarka Nitecore Tube        10      Wagi nie czuć, a świeci na cały namiot!
52 Długopis żelowy        10      Czymś trzeba się popisać ;-)
53 Przybornik krawiecki        10      Jakby co…
54 Zapalniczka Cricket Mini        10      Zapas!
55 Serweta medyczna          8      Obrus biwakowy
56 Kabelek Xiaomi USB-MicroUSB          8      Zapas i do ładowania drugiego urządzenia
57 Lusterko okrągłe małe          8      Jakby mi jakaś dziewczyna w oko wpadła… ;-)
58 Leki - Bandaż          6      Jakby co…
59 Linka 5m          6      Raz na pranie się przydała.
60 Różaniec podróżny          5      +
61 Karabinczyk Quechua          4      Na krótkie spięcie ;)
62 Kosm. Durex         3     Wiele zastosowań obok podstawowego. Zapas.
63 Gąbka do naczyń       2
  Czyścioch!


Lp Noszone na sobie   1 332     Opis
1 Kijki Viking Kettera Pro      472      Podpora i ulga dla kolan. Trochę ciężkie…
2 Spodnie Columbia convertible      282      Raz krótkie, raz długie.
3 Koszulka EDZ merino      138      Ulubiona, dożywa swych chwil…
4 Telefon iPhone SE      134      Głównie jako nawigacja. Mały i lekki, a nie jakiś telewizor.
5 Skarpety Darn Tough        66      Chyba najlepsze skarpety.
6 Czapka z daszkiem        55      Na łysinkę :)
7 Bokserki        52      Wygoda!
8 Portfel        40      Waga mówi, że prawie pusty…
9 Nerka Quechua Ultracompact 2l        39      Gdy zabraknie kieszeni…
10 Buff Małachowski        30      Uniwersalny i przydatny
11 Okulary Orao Arenberg         24      Noszę od lat.

Do samego wyjazdu na szlak zastanawiałem się, czy zabrać pełnowymiarowy aparat. To lustrzanka cyfrowa Nikon D3300 z obiektywem Nikkor DX 18-105 plus ładowarka. Doszło więc 975 gramów.
Tej pozycji nie miałem na już stworzonej liście załadowczej, dlatego dopisuję go poniżej całej listy. Ale dobrze się stało, bo zdjęć przyniosłem znacznie więcej, niż gdybym do tego celu używał telefonu.
Tym samym waga wyposażenia plecakowego urosła do 7101 gramów. Pomijam, że czasem ładowarki i kabelki, okulary czy cotamjeszcze niosłem w torebce-nerce na pasku.

 

Co się sprawdziło?

Jak widać w porównaniu do wcześniejszych szlaków, wiele pozycji na liście się nie zmieniło. Ten sam plecak - Osprey Exos 38 S - w tej rozmiarówce o pojemności 36 litrów, to mój ulubiony, najwygodniejszy plecak, w którym zawsze mam rezerwę miejsca. Widać na nim ślady intensywnego użytkowania, ale i tak zadziwiająco dobrze się trzyma.

Śpiwór Małachowski UL300II, to niewątpliwie najczęstszy towarzysz moich letnich wędrówek.
W zasadzie na odpowiadający mu w pogodzie zakres temperatur - nic dodać, nic ująć. Przespałem w nim wszystkie noce od startu do finiszu.

Namiot Naturehike Taga 1 z folią Polycryo zamiast firmowej ślepej podłogi i z sześcioma szpilkami tytanowymi - cena, waga i wygoda w idealnym balansie. Przetrwał już wiele trudów, wychodząc z nich bez szwanku. Mam do niego pełne zaufanie.

Materac Termarest NeoAir XLite w rozmiarze Regular Short - dawniej wersja Woman. Dopasowany do mojego wzrostu, wzór lekkości, wygody i ...szeleszczenia :-) Ale sypiając sam, nikogo tym nie drażnię...

Kubal MSR Titan Kettle - od lat dostarcza mi wrzątku i nie widać, by go to męczyło. Z miską polipropylenową tworzą udany duet. Do tego zabrałem inny palnik - Kovea Eagle (105g.), tak dla urozmaicenia. Działa bez zarzutu. No a w kubalu kartusz 230.

Zabranie butelki Nalgene 0,7l. zawsze poprzedza westchnięcie nad jej wagą i to jest jedyna chwila udanego zastanawiania nad celowością jej zabrania. Chodzi ze mną wszędzie. Oczywiście na moich nogach... :-)

Absolutnym ideałem okazały się po raz pierwszy zabrane skarpety Darn Tough - prezent od Kazbera. To ich debiut na moich długich dystansach, bodaj nawet lepsze od kevlarowych Treków od Fjorda Nansena. Niesamowita amortyzacja i wszystkie inne cech których oczekuje się od skarpet. Dzięki Kazber!

W sumie to się na liście powtarzam, ale jak nie zabrać sprzętu sprawdzonego w boju. Nowych zakupów nie było z powodów finansowych, więc też nie było nowych elementów do oceny. Zresztą poza krótko wypróbowanymi wcześniej nowymi skarpetami, pewnie byłbym bardzo ostrożny przed zabraniem czegoś nowego, niesprawdzonego.

Jedynie bardzo minimalistyczny panel słoneczny ładował powoli mój telefon w pełnym słońcu, ale przy wadze 63 gramy i szczupłości czasu, nie miał za bardzo okazji zastąpić elektrowni... Niemniej wespół z ładowarką do gniazdka i powerbankiem, prądu nigdy mi nie brakło.


Czego mógłbym nie zabrać?

Wspomniałem o aparacie. Jest oczywiste, że można go nie zabierać, nawet zdjęć w ogóle można nie robić - nawet telefonem. Ale blog bez zdjęć? Bez dobrych zdjęć? Więc mogłem nie zabrać...

Mógłbym też nie zabierać namiotu! Sypiać pod wiatami, w altanach, pod gołym niebem, a także jak i niektórzy wędrowcy - sypiać w agroturystykach, hotelach, pensjonatach i innych płatnych obiektach. Jednak namiot daje niezależność i bez niego nie wyobrażam sobie wyruszenia na długi szlak. Zwłaszcza przy moim skromnym budżecie...

Bez powerbanka da się zrobić ten szlak. W zasadzie każdy sklep pozwala na doładowanie urządzenia, podobnie większość lokali. Mój telefon ma słabą już po latach baterię, a przecież nawigacja w razie potrzeby musi działać...

Bez butelki Nalgene mógłbym się obyć. Nawet bywało, że to przerabiałem, ale praktyczność i wygoda przeważyły... Podobnie zresztą i miska, ale tę znacznie łatwiej domyć niż tytanowy kubal, a po zalaniu dania, można gotować następną ilość wody na herbatę, kawę czy dla drugiej osoby. I woda zawsze smakuje jak woda, a nie jak jajecznica, co niestety przerabiałem dziesięć lat wcześniej na GSB...

Materac mógłbym pompować siłą płuc, kilku drobiazgów pewnie jeszcze też nie zabierać, ale nie muszę mieć wyniku 5999g. czy nawet 4999g. O apteczce i zestawie naprawczym nawet nie wspominam, bo te nigdy nie wiadomo kiedy przydadzą się dla mnie czy dla kogoś na szlaku...

Wychodzi więc, że sypiając pod dachem, a z śpiworem to nawet pod wiatą, można nieść zaledwie niecałe cztery kilo wyposażenia nawet z minimalną kuchnią, plus minimum jedzenia i picia.  

* * *

Waga bazowa była jak dla mnie i tak całkiem niska, a od początku niosłem też mały zapas jedzenia długoterminowego, co jakiś czas uszczuplanego na trasie. Do tego dochodziły na bieżąco świeże produkty spożywcze i nie więcej niż dwa litry wody czy innych napojów.
Nawet zaopatrując się na dłuższe odcinki bez sklepów - w zasadzie to od Lądka Zdroju do Międzylesia, a więc też niedługi odcinek, plecak zawsze miał wagę na tyle niską jak dla mnie, że niosło się go komfortowo.

 

W Y D A T K I

No i czas na fundusze które pochłonęła wędrówka wraz z dojazdem. W Sudety było dość daleko i na dodatek w tamtą stronę miałem cztery środki transportu, z powrotem trzy i ostatni bus do mojej miejscowości nie jechał, więc ostatnie cztery kilometry w nocy pociągnąłem z buta...
Kwota za transport - 166 złotych stanowiła nieco ponad jedną trzecią całkowitego kosztu.
Tu jest spore pole do popisu - autostop. Z Karłowa idąc w stronę Kudowy najpierw złapałem stopa na kilka kilometrów - drogowiec robił przegląd remontowanego odcina, a później sympatyczny człowiek dowiózł mnie do Kudowy - dziękuję. W przeszłości też dość często stojąc z plecakiem łapałem stopa, więc jest alternatywa do wydawania kasy na pociąg czy autobus.

Najwięcej wydałem na artykuły spożywcze - 185 złotych z groszami. Nie stołowałem się w żadnej restauracji czy kawiarni, z całą pewnością nie objadałem się, choć sypiając pod dachem z dostępem do kuchni, moje menu było nieco obfitsze, a zakupy uwzględniały przygotowanie jedzenia na trasę. Mógłbym jeszcze oszczędzić cztery piwa, ale dbałość o przepłukiwanie nerek przeważyła :-)
Tym samym przekroczyłem zakładaną kwotę wyżywienia w wysokości 10 złotych na dzień. No i cztery pakiety żelaznego jedzenia przywiozłem do domu, bo pod koniec miałem pozostawione żarełko.

No i na koniec płatne noclegi. Pochłonęły kwotę 110 złotych, stanowiącą ćwierć wszystkich kosztów.
W Trzcińsku lało, w Pisarzowicach też - choć niewiele, przez Bardo przeszedł mały deszczyk, a w Lasówce zanotowałem intensywną ulewę. Może były jeszcze pomniejsze opady gdy spałem.
Ponadto wrzesień w dolinach zaznaczał się już bardzo wyraźną wilgocią, co da się na niektórych zdjęciach zauważyć. Z tego powodu unikałem sypiania w dolinach, a jeśli już, to z jakąkolwiek ochroną od osiadającej mgły i rosy.

Spanie pod dachem dawało też możliwość wykąpania się w ciepłej wodzie, przeprania rzeczy i zwykle był też dostęp do kuchni. To dotyczy noclegów płatnych, z których nie do pobicia były warunki w Gościńcu Sudeckim w Pisarzowicach, pokój w Bardzie, no i finał w Karłowie, gdzie zapłaciłem swoją pracą - też mi absolutnie niczego nie brakowało, a free food - jedzenie pozostawione przez poprzednich pensjonariuszy, podreperowało moje morale. Wielkie dzięki dla wszystkich dobroczyńców.

Nie opisuję tu noclegów pod wiatami i altanami za które nie płaciłem, ale przy tej okazji równie gorąco dziękuję za gościnę. 

 

. Noclegi  Transport  Żywność SUMA:

 110 zł
   166,0 zł    185,65 zł 461,65 zł
Lp 24% 36% 40% gdzie

 Przejazd Lipnica - Bochnia           8,0 zł
 Lipnica Murowana

 Przejazd Bochnia - Kraków         10,0 zł
 Bochnia

 Przejazd Kraków - Wrocław         35,0 zł
 Kraków

 Przejazd Wrocław - Szklarska Poręba         31,0 zł
 Wrocław

 Spożywcze
      21,00 zł  Szklarska P. Żabka

 Spożywcze
        9,00 zł  Świeradów

 Spożywcze
      13,44 zł  Rybnica

 Spożywcze
        8,00 zł  Pilchowice

 Spożywcze
        9,80 zł  Płoszczyna
10 
 Spożywcze
        7,50 zł  Trzcińsko
11 
 Nocleg na poddaszu wiat

 Trzcińsko
12 
 Spożywcze
      20,36 zł  Pisarzowice
13 
 Nocleg Gościniec Sudecki

 Pisarzowice
14 
 Spożywcze
      11,71 zł  Kamienna Góra
15 
 Spożywcze
        7,93 zł  Czarny Bór Dino
16 
 Spożywcze
        5,96 zł  Kozice Tygrysek
17 
 Spożywcze
      11,50 zł  Zagórze Śląskie ABC
18 
 Spożywcze
        2,85 zł  Zagórze Śląskie Dino
19 
 Spożywcze
        3,20 zł  Bielawa
20 
 Spożywcze
      27,05 zł  Bardo Żabka
21 
 Nocleg Zielony Domek

 Bardo
22 
 Spożywcze
        1,80 zł  Bardo
23 
 Spożywcze
        8,40 zł  Radochów
24 
 Spożywcze
        7,26 zł  Lądek Zdrój ABC
25 
 Spożywcze
        4,69 zł  Międzylesie
26 
 Spożywcze
        1,80 zł  Międzylesie
27 
 Nocleg Sudecka Chata

 Lasówka
28 
 Spożywcze
        2,40 zł  Duszniki Zdrój
29 
 Przejazd Kudowa Zdrój - Kraków         65,0 zł
 Kudowa Zdrój
30 
 Przejazd Kraków - Bochnia         10,0 zł
 Kraków
31 
 Przejazd Bochnia - Borówna           7,0 zł
 Bochnia





 

Koszt noclegów negocjowałem indywidualnie i z tego powodu nie rozbiłem ich na poszczególne ceny. Te zwykle były wyższe, więc kto co wynegocjuje - to ten ma :-)

Ceny rosną, zauważam to wyraźnie. I byłoby jeszcze do przyjęcia gdyby rosły w jakimś rozsądnym tempie, wtedy być może obyłoby się bez dzikich skoków cenowych. Bo o ile niegdyś jeszcze widziałem cenowe uzasadnienie do spania w schroniskach, to obecnie po pytaniu o koszt noclegu po prostu wychodzę. To zapewne ma też związek z polityką PTTK, które jest właścicielem sporej ilości schronisk, dzierżawiąc je użytkownikom indywidualnym. Ale że jakoś dogłębnie nie analizuję tego tematu, to pozostawię go bez dalszego komentarza.


A skoro dotknąłem zaangażowania PTTK w krzewienie turystyki w naszym pięknym kraju, to jeszcze wypada wspomnieć o sudeckich ścieżkach rowerowych i przynależnej im infrastrukturze.
Mnogość tych tras jakie miałem okazję mijać, rozmach przy ich zaprojektowaniu i wykonaniu z drobnymi acz istotnymi szczegółami i wspomnianej infrastrukturze, bynajmniej nie jest efektem działania PTTK. Gdy patrzyłem na bramki startowe, wiaty z stolikami i ławkami, mapy i co tam jeszcze, to zazdrościłem rowerzystom, że mają tak operatywną ekipę która stworzyła imponujące przedsięwzięcie, przy wzorowym zgromadzeniu imponujących środków na wykonanie.
A turystyka piesza jak się do tego ma z punktu widzenia wspomnianego PTTK...?
Czy jeszcze w ogóle jakoś się ma...?



K O N K L U Z J A

Szlak zaliczony, plan wykonany. Problemów nie napotkałem, żadnych awarii wyposażenia, sensacji zdrowotnych mimo picia wody z źródeł i torfowisk, ani jednego obtarcia czy pęcherza, stłuczenia, a małe skaleczenie kolana pozostawiłem bez dalszej troski.
Było kilka przeoczeń znaków które gdzieś odbijały z prostej drogi - największe pierwszego dnia przed Halą Izerską, inne niemal do pominięcia, bardziej jako urozmaicenie wędrówki :-)
Doszły też kilometry na zakupy, na zobaczenie czegoś poza szlakiem, na dojścia do miejsc noclegowych. W sumie wyliczyłem 420 km całkowitego dystansu od wyjścia z ostatniego środka transportu do wejścia na pokład pierwszego z nich na powrocie.
Szlak był piękny, choć z przewagą tras prowadzących lasami. Poza kurortami niemal całkowicie odludny. Odcinków asfaltowych stosunkowo niewiele, częstotliwość mijanych miejscowości i sklepów - wystarczająca. Ludzie bardzo przyjaźni, zapewne z racji rzadziej pojawiających się turystów.
Dość sporo punktów zainteresowania dla zwiedzaczy, a to za sprawą obiektów i poniemieckich i reliktów z wcześniejszych epok. Stare miasta, muzea, zabytki - tak, są, choć ja na szlaku zwykle je mijam, ale zauważając ich wartość i umieszczając na liście do odwiedzenia w trybie zwiedzania.

Szlak mocno polecam. W zasadzie można nawigować według znaków niebieskich, choć nie wyobrażam sobie wyjścia choćby bez nawigacji i śladu .gpx w smartfonie. Profil wysokościowy jest wystarczająco łagodny by uznać, iż jest to szlak dla każdego kto potrafi przejść przynajmniej piętnaście kilometrów dziennie. Dla sypiających w płatnych obiektach - baza jest, choć nie analizowałem jej pod kątem codziennej dostępności w funkcji dziennych dystansów. Jedzenia i wody wystarczy mieć na bieżąco z niewielkim zapasem żelaznym. Zasięg GSM w większości jest, ale są też odcinki bez pokrycia, o czym warto pamiętać zwłaszcza przy nawigacji on-line. Mapy w komórce lepiej ściągnąć do pamięci.
Ja korzystałem z nawigacji mapy.cz z śladem pobranym z mapa-turystyczna.pl.
 

A jeśli jeszcze o czymś nie wspomniałem - pytać. Jeśli nie będę akurat w terenie, to albo odpowiem, albo dopiszę do tego podsumowania.

Udanych wędrówek i do spotkania na szlaku!

.

2 komentarze:

  1. Gratuluję przejścia! Wiem, że latami chodził za Tobą ten szlak, więc na pewno masz satysfakcję, że się z nim rozprawiłeś. Chciałam napisać komentarz pod relacją, ale z jakiegoś powodu się nie da. Nie wiem czy to u mnie czy ten nowy szablon sprawia problemy?
    Fajnie, że tak szczegółowo wszystko opisałeś. Poznaję wiele miejsc, ale częśc jakbym widziała pierwszy raz - każdy jednak widzi co innego. Świetnie wygląda nowa infrastruktura, szkoda tylko, że tak jak zauważyłeś, rzadko się trafia coś wybudowanego z myślą o turyście nocującym w terenie.
    Bardzo mnie zaciekawił patent z klamrami do mocowania namiotu pomiędzy deskami. W Japonii wyczyniałam cuda, mocując swój pod różnymi altanami i wiatami z betonowymi podłogami i tak myślę, że coś takiego warto byłoby mieć ze sobą. Planujesz może wpis instruktażowy jak coś takiego wykonać?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za gratulacje. Tak... Szlak miałem na celowniku od wielu lat, więc satysfakcja z dopięcia swego tym bardziej jest.

      Co do infrastruktury, to sprawę ratowały altany przydomowe u dobrych ludzi, ale gdyby na szlaku były wiaty noclegowe, to niewątpliwie z niejednej bym skorzystał, oczywiście gdybym ją trafił pod wieczór. Ale po coś namiot też się nosi...

      Kotwiczki do mocowania namiotu na podestach wykonałem sam w moim warsztacie przy użyciu imadła, kombinerek i piłki do metalu. Rzemiosło może niezbyt piękne, ale funkcjonalne. A że na "swojej" wieży spałem już 22 razy, to i potrzeba jest. Produkuję je albo z drutu sprężynowego kupionego przed laty, albo z długiej śruby rozciętej u dołu i rozgiętej. Filmu dokumentalnego może o tym nie nakręcę, ale kilka zdjęć w osobnym wpisie zamieszczę specjalnie na Twoje zamówienie :-)

      Z logowaniem do komentowania na Twoim blogu też natrafiłem, więc wpisałem dane ręcznie, stąd brak mojego avatara przy komentarzu. Także na tą odpowiedź - mimo, że już byłem zalogowany w Firefoxie - blogspot polecił mi się zalogować (!?!), co się nie powiodło. Dopiero z przeglądarki Chrome poszło gładko. Zatem gdzieś tam w czeluściach netu tkwi ten problem. A w Firefoxie też zauważam na przykład brak reakcji przy klikaniu na niektóre linki. Trzeba je wtedy otwierać w nowym oknie.

      Byle nasza kondycja się nie psuła!
      Pozdrawiam.

      Usuń