Gdy nie ma kasy by wybrać się dalej, trzeba znaleźć "trasę zastępczą" :)
Takim szlakiem opracowanym przeze mnie w ubiegłym roku, jest Korona Lipnicka.
Prowadząc okolicznymi górami i wzgórzami, na dystansie około 24 kilometrów opasuje pierścieniem Lipnicę, przechodząc przez istotne szczyty.
Początek wyznaczyłem przy dawnym budynku szkoły w Lipnicy Dolnej, a koniec przy Wiejskim Domu Ludowym - także w Lipnicy Dolnej. Miejsca te są oddzielone drogą wojewódzką, co zapewnia dobry dojazd, gdyż jest tam przystanek busów i miejsca parkingowe tak przy szkole jak i przy WDL-u. Sto metrów które dzieli punkt startu od punktu końcowego, daje możliwość umieszczenia na mapie dwóch osobnych punktów i ułatwia planowanie trasy, którą można zakończyć de facto w tym samym miejscu z którego się ją rozpoczęło.
Startuję spod szkoły o 10:10. Nie ma już chłodu poranka, więc cały dzień zejdzie na wędrówce.
Krótkim odcinkiem asfaltowym rozgrzewam się pod górkę. Mijam starą chatę - wdzięczny obiekt fotograficzny, po czym za końcem asfaltu przy ostatnim domu, trawiastym wąwozem wychodzę na pagórek. Przede mną pierwszy cel pośredni - Duchowa Góra.
Dochodzę na punkt widokowy pod Duchową Górą. Na jej szczyt dzisiaj nie wchodzę, robiąc możliwie skrótową trasę. Chcę sprawdzić ile wyniesie najkrótszy dystans, gdy niektóre z wierzchołków pominę trawersem.
Przechodzę obok dwóch oczek wodnych - to Oczy Lasu. Jeszcze trzyma się na nich sina warstwa lodu. Za Siciną spoglądam na północ - wiatr przewiał mgły, zatem kościół w Okocimiu Górnym dumnie prezentuje swą kamienną wieżycę.
Podejście na Szpilówkę nie jest męczące, ale odczuwalne i doskonale pokazuje kondycję piechura. To najwyższy lipnicki szczyt, a zarazem najwyższy wierzchołek dzisiejszego przemarszu. Akurat Szpilówkę trzeba zdobywać przedzierając się przez chaszcze by skrócić drogę, ale obejść najwyższy punkt byłoby niehonorowo.
Po zejściu z kulminacji szczytowej, wzdłuż wiecznego bajora (lokalna nazwa kałuży), dość przyjemną drogą dochodzę do Krzyża Powstańców na polanie pod Piekarską Górą. Niemal w locie robię zdjęcia i udaję się dalej.
Z szczytu Piekarskiej Góry między drzewami otwiera się piękna, choć nieco za wąska panorama Lipnicy Murowanej. Gdyby postawić tu wieżę widokową, panorama obejmowałaby pełne 360°. Ale i tak warto zejść te 30 metrów od drogi z siodła przed drugim wierzchołkiem Piekarskiej.
Schodzę łagodnie w stronę zachodnią i odbijając z szlaku turystycznego, dochodzę do wyciętego lasu na stopierwszym. Pomiędzy bukami wyrastają chaszcze i krzaczory, ale jeszcze na zachód mam niezłe widoki. Spoglądam na Dominiczną Górę, na masyw Paprotnej i Działy - tamtędy wiedzie bowiem dalszy ciąg mojej trasy.
Schodząc do Potoku Piekarskiego (Winiarskiego), przecinam czarny szlak z Lipnicy do Rajbrotu. Za potokiem rozpoczynam mozolne podejście pod Dominiczną Górę.
Dominiczną trawersuję północnym stokiem. To kolejny skrót, a zarazem bardziej widokowy odcinek. Przy dojściu w kierunku osiedla Dominiczna, zza Kramarzówki ponownie wyłania się zwarta zabudowa Lipnicy Murowanej, a połacie Rajbrotu i Lipnicy Górnej prezentują się okazale.
Na Dominicznej kwitną bazie. Domy wygrzewają się w słońcu, a ja spoglądając na ginące w oddali beskidzkie szczyty, schodzę do drogi w dolinie Uszwicy.
Asfaltem przechodzę około kilometra, by za znakami niebieskimi skręcić w lewo na mostek na Uszwicy. Zaraz za nim w prawo na kolejny mostek na potoku i łąką podchodzę pod górę między domy.
Tu okazuje się, że szlak został zamknięty ogrodzeniem z siatki, którą obchodzę kierując się w lewo i za załomem ogrodzenia wzdłuż niej dochodzę do drogi. Przy końcu asfaltu polną drogą między drzewami idę na wprost studni, na której ledwie widoczny jest niebieski znak szlaku.
Przez pola trzeba trzymać się prawej strony i przeciąć dwie role. W zależności od pory roku, pola te bywają uprawiane i przeorane, więc nie ma jednej wydeptanej drogi. Dopiero na starej gruszy stojącej powyżej widać kolejny niebieski znak, skręcam w lewo i drogą polną przechodzącą w leśną, pnę się za niebieskimi znakami w kierunku polany przy Rezerwacie Kamienie Brodzińskiego.
Kamienie znam doskonale, toteż mijam je poświęcając im tyle czasu, ile potrzeba na zrobienie kilku zdjęć. Schodzę w kierunku Gospody, gdzie przecinam drogę wojewódzką - tą samą która przebiega obok startu i mety mojej trasy.
Po przecięciu drogi wojewódzkiej, asfaltową drogą gminną kieruję się na Działy Południowe. Gdy dochodzę do skrzyżowania, kieruję się w prawo, podziwiając panoramę całej przebytej dotąd trasy. Jeszcze godzinę - dwie byłem na przeciwległych szczytach, no ale nogi cały czas pracują...
Niedługo schodzę Działami w kierunku Murowanej. Zauważam, że po starym domu, jeszcze do niedawna zamieszkałym, pozostały resztki gruzu... Mijając Dom z Widokiem na Przestrzał, najbliższą asfaltową przecznicą odbijam w lewo na północ. Tą drogą zejdę do Lipnicy Górnej, tuż za szkołą.
Przy drodze w dolinie Łużnicy skręcam w lewo, by po stu metrach przekroczyć mostkiem potok i podejść na Łęg.
Nad łąką przechodzi linia energetyczna, więc jest też przecinka, ale po deszczach przez długi czas jest to jedno bagno. Nie zajrzę dzisiaj do wodospadu, bo tnę skróty jak się da. Na azymut podchodzę w górę przez las, na łączce łapię w obiektyw biegnącą sarnę, po czym leśną drogą dochodzę do powiatowej drogi prowadzącej przez Lipconkę z Wiśnicza do Lipnicy.
Za Lipconką skręcam na Wielką Drogę. To już ostatnie i zarazem niewielkie podejście. Na tym odcinku otwierają się obszerne panoramy na każdą stronę. Pięknie prezentuje się Lipnica, zawsze piękna gdy spogląda się na nią z okolicznych wzgórz. Dzisiaj mogę ją kontemplować z każdej strony.
Dochodzę do drogi na Borówną i Krasną Górę. Przecinam ją na wprost, gdzie od niedawna pojawiają się pierwsze domy. Polna droga po chwili schodzi w dół, a minąwszy zagajnik, po raz ostatni spoglądam od wschodu na Lipnicę, nad którą różowieje wieczorne niebo. Mimo nieszczególnej pogody, a może właśnie dzięki niej, ten ostatni widok ma zabarwienie nostalgiczne i senne.
Osiągam pagórek zabudowany domami i stodołami. Ostatni odcinek asfaltu prowadzi mnie do mostu na Uszwicy, skąd dobrze już widać i Wiejski Dom Ludowy i szkołę. Po kilku minutach zamykam pętlę w miejscu z którego wyruszyłem pięć godzin i dziesięć minut temu. Przeszedłem 21,4 km i po raz trzeci zamknąłem Koronę Lipnicką.
Powrót przez stary cmentarz na lipnicki rynek był już li tylko spokojnym spacerem... :)
_
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz