Strony

sobota, 4 listopada 2023

Pięćset razy do Urbanka

Kiedy połknąłem bakcyla wędrówkowego? Może niejeden z nas stara się do tego dojść, nie zawsze z jednoznacznym wynikiem. W moim przypadku sprawa jest jasna — chodząc co roku w wakacje z rodziną i przyjaciółmi domu do pustelni Urbana, zwanego potocznie "Urbankiem".

Pierwszy raz poszedłem tam jeszcze przed podstawówką. Niewiele z tego pamiętam, bo chodząc tam co roku, te kolejne wyprawy zlewały mi się w pamięci w jeden konglomerat wyjść do Urbanka. Ale z tego co niewątpliwie pamiętam, to miałem zadanie przygotowania kochera, sprawdzenia jego kompletności i zabrania zapasu paliwa — spirytusu denaturowanego. 


Nosiłem też czasem lornetkę, gdyż idąc do pustelni, po drodze często wychodziliśmy na Szpilówkę, gdzie była zbudowana drewniana wieża triangulacyjna, nazwana przez nas "obserwator". Z tej wieży roztaczał się rozległy widok na okolicę. Po jej rozpadnięciu się w latach osiemdziesiątych, w roku 2019 zbudowano tam wieżę widokową, którą regularnie i chętnie odwiedzam. 

Nowa wieża widokowa na Szpilówce

Pamiętam też przeciwpożarową przecinkę w lesie na pasie piaszczystej gleby. Przypominam drogę prowadzącą wąwozem z piaszczystymi brzegami, wychodzącą na trawiasty skraj lasu. No i pamiętam, że tata oznaczył drzewo przy zielonym szlaku, od którego stromą ścieżką schodziło się do kapliczki. 

Przy kapliczce stojącej w miejscu jedenastowiecznej pustelni biło źródło niezrównanej wody. Bije ono do dzisiaj, ale wtedy woda wypływała ze zbocza góry, a dzisiaj jest ujęte w wodociąg zaopatrujący część Iwkowej. Nadal jednak jest dostępny kran z wodą ze studzienki przelewowej, więc niemal za każdym razem przynoszę tę świetną wodę do domu. 


Tym razem poniosę 13 litrów wody.

Nie policzę, ile razy we wczesnej młodości przychodziłem tu z tatą i resztą towarzystwa. Ale zawsze ta wyprawa na dystansie około siedmiu kilometrów (w jedną stronę) była dla mnie wielką przygodą. Kiedy już regularność wypraw się zakończyła, po latach postanowiliśmy z bratem i jego rodziną odszukać kapliczkę Urbanka. Trasę pamiętałem na wyrywki i przez Krzyż Powstańców Styczniowych doszliśmy na Szpilówkę. Stąd już poszliśmy tyralierą przez las, wypatrując białych ścian kapliczki. Nie było łatwo przedzierać się przez chaszcze dzikiego lasu, ale po półgodzinnym przeczesywaniu lasu, między drzewami zamajaczyła biała ściana. Tak oto odszukaliśmy kapliczkę Urbanka.

...między drzewami zamajaczyła biała ściana.

 

Od tego czasu do Urbanka wędruję mniej lub bardziej regularnie. I nie mam jednej trasy, bo przecież jedna ścieżka mogłaby się szybko znudzić. Tym samym znam niemal każdy wariant dojścia do pustelni, od najkrótszego liczącego około 6,5 kilometra, do dłuższych wersji prowadzących przez inne lubiane przeze mnie ostępy leśne. Ostatnio bardzo często na trasie w tamtą czy też powrotną stronę odwiedzam wieżę widokową na Szpilówce. Od chwili jej budowy, odwiedziłem ją 202 razy.


Widok na Lipnicę Murowaną

Gdzieś w centrum kadru, w lesie na zboczu Bukowca jest "Urbanek"

Iwkowa

Wszedłem na wieżę ze specjalnym zezwoleniem i asekuracją. Na zdjęciu monter.

Śródmieście Lipnicy Murowanej

Śródmieście Iwkowej

Panorama Lipnicy

Wszedłem po raz drugi tego dnia


Wieczorne mgły nad Rajbrotem

Zachód słońca nad Beskidem Wyspowym

Trzeba było uważać gdzie się stawia stopę...

Luźne dechy, a w dole luft...!

Pożegnanie pierwszego dnia na wieży

Klatka schodowa nie całkiem gotowa...

 

Powróćmy jednak do głównego tematu.

Policzyłem wczoraj wszystkie moje udokumentowane wyjścia do Urbanka. Okazało się, że jest ich 499! Zatem dzisiaj poszedłem do Urbanka po raz pięćsetny. Gdybym jeszcze doliczył wędrówki od czasów dzieciństwa do dnia, który mam zapisany w bieżącym komputerze, to wyszłoby jeszcze co najmniej kilkanaście jeśli nie kilkadziesiąt więcej. 

Po drodze wszedłem jeszcze na wieżę widokową na Szpilówce. Tu okazało się, że porywiste wiatry oczyściły horyzont i tym samym udało mi się przez lornetkę dojrzeć Wawel, od północy elektrownię Połaniec i kilka innych obiektów i gór, z Babią Górą włącznie. Niestety, zabrałem stary aparat z krótkim obiektywem (105mm) i to, co widziałem przez lornetkę, nie zostało przeniesione na zdjęcia. Ale liczę na podobne warunki z lepszym sprzętem. 

Lipnica w dolinie

Ledwo widoczne elementy elektrowni Połaniec w oddali w centrum kadru.

Mościce pod Tarnowem z zakładami azotowymi.

Tarnów i kościół bł. Karoliny Kózki.

Panorama Krakowa w oddali na horyzoncie.

Zbliżenie na Wawel.

Iwkowa

Zbocze Łopusza, szczyt Lubogoszczy, Kostrza, a za nią Babia Góra. Polica, Wierzbanowska.

 

Ze Szpilówki poszedłem do Urbanka. Właśnie po raz oficjalnie pięćsetny. Nie było świętowania tej okrągłej liczby, bo jakoś unikam celebracji tego typu. Zrobiłem tylko nieco więcej zdjęć niż zwykle, nabrałem nieco wody i ruszyłem do domu. Zapewne nieraz jeszcze tu przyjdę...








.

2 komentarze:

  1. Gratulacje posiadania takiego swojego miejsca na wędrówki. Jedno, że chce Ci się tyle razy iść w to samo miejsce, ale sam fakt, że liczysz wyjścia, też zasługuje na uznanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Arturze!
      Tak, zdecydowanie Urbanek jako miejsce w którym w XI wieku przebywał pustelnik Urban, jest takim moim miejscem, gdzie idę jak nie mam innego planu. To pierwszy cel moich jednodniówek, na które w wieku kilku lat chodziłem z tatą, więc jak widać, skorupka nasiąkła, bakcyl został połknięty i po latach zaczął kiełkować.
      Dzisiaj byłem tam po raz drugi w tym roku. W ubiegłym 43 razy.
      Wyjścia udało się policzyć też i dlatego, że zwykle zabieram aparat, zdjęcia przerzucam po powrocie do komputera, a nawet jak nie zabiorę aparatu, to dla porządku zakładam folder z dopiskiem "Urbanek". I tym samym udało się te zapisane wyjścia policzyć. A że były jeszcze te niezapisane i niepoliczone... Staram się też wynajdywać alternatywne trasy, więc o ile miejsce docelowe jest to samo, to droga prowadząca do niego często bywa inna. Jak widać - lubię wędrować :-)

      Wszystkiego dobrego na nowy rok Arturze. Niech nie braknie nowych dalekich szlaków, jako i tych ulubionych, a zdrowia i czasu na nie niech też nie zabraknie. I do spotkania na szlaku - może u Urbanka :-)

      Usuń