Strony

czwartek, 25 lipca 2024

Modyń, Skiełek, 25.07.2024.

Czasem robię za półprzewodnika ;-) Do kolegi przyjechał kuzyn z zagranicy i trzeba go było zabrać gdzieś w teren, najlepiej niedaleko i aby była tam wieża widokowa. Tym sposobem niedużo pochodzimy, a wiele zobaczymy. Padło więc na Modyń i pojechaliśmy.


Modyń

Pod Modynią (Modyń była kobietą :-) ) jest wygodny parking, więc od Limanowej przed przęłęcz pod Ostrą tam dojechaliśmy. Krętą dróżką asfaltową doszliśmy pod brzeg lasu i dalej ostro pod górę.




Wieżę na Modyni odwiedzałem już wcześniej kilkakrotnie, byłem na górze też zanim powstał ów obiekt. Oczywiście i tym razem zabrałem aparat forograficzny, jako że miejsce sprzyja rozległym obserwacjom. Jednak tym razem pogoda nie rozpieszczała, a wręcz było pochmurno i na spektakularne widoki nie można było liczyć. Tatry skryły się za gęstymi obłokami, więc sesja fotograficzna nie trwała zbyt długo, tym bardziej, że moi towarzyszę zeszli na dół po kilku minutach od wejścia.
Wciągnąwszy po batoniku, spokojnym krokiem ruszyliśmy w dół zbocza i dalej w kierunku parkingu.


















Skiełek


Po Modyni mieliśmy zapas czasu i mały niedosyt z braku widoków, więc zaproponowałem podobny obiekt niemal po sąsiedzku. Wieża na Skiełku nie dość że była blisko, to jeszcze udało się podjechać do tajnego skrótu, który znałem z wędrówki sprzed lat, kiedy wieży tu jeszcze nie było. Taki plan spodobał się pozostałym uczestnikom wypadu, więc po chwili niezbyt wymagającego podejścia, zameldowaliśmy się na szczycie Skiełka.






Widoki niewiele różniły się od tych sprzed ponad godziny, ale i tak były atrakcją, bardziej z racji zdobycia kolejnego szczytu, niż z widoków które oferował z platformy widokowej.
Ja oczywiście wykorzystałem okazję, by z innej perspektywy zidentyfikować dookólne szczyty i miejscowości. Bardzo pomagają w tym wszelkie instalacje typu wieże widokowe i maszty przekaźnikowe, będące swoistym punktem odniesienia do rozpoznawania sąsiednich wzniesień.  Pogoda, a konkretnie słaba przejrzystość powietrza w tym nie pomagały, niemniej jednak żadnej okazji zwykłem nie odpuszczać.
Towarzystwo zaspokoiło swoje niewygórowane potrzeby, więc i tu nie zabawilem zbyt długo, ale wystarczająco jak na zastane warunki.
Pozbieraliśmy się bez zbędnej zwłoki i przemieściliśmy się do stałego miejsca dyslokacji :-) 






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz