Strony

piątek, 30 sierpnia 2024

Baza Gorc, Modyń - 29-30.08.2024.

 

Kończą się wakacje. To nieomylny znak, że będą się też zwijać studenckie bazy namiotowe. A te instalacje sezonowe ze względu na ich unikalny polowy charakter, są chętnie przeze mnie odwiedzane na przestrzeni lat. Korzystając o ostatnich okazji, postanawiam odwiedzić bazę pod Gorcem. 

W dwuosobowym zespole dojeżdżamy do Lubomierza-Rzeki. Tu odstawiamy mój hikerowóz i od niebieskiej kropki na mostku przerzuconym nad potokiem Kamienica, rozpoczynamy podejście pod górę. 

Podchodząc gęstym lasem, osiągamy Polanę Nową. Przez mgłę mojej ułomnej pamięci dociera do mnie dawne wspomnienie, iż stała tu niewielka chatka. Dzisiaj na polanie już tylko za zakrętem pobudowano wiatę, którą mijamy bez zatrzymywania się. 

Kolejne podejście leśnymi ścieżkami zmusza do wysiłku, dając nieco wytchnienia krótkim zejściem na chwilę przed osiągnięciem polany Świnkówka. 







Tuż za polaną, po pokonaniu krótkiego leśnego odcinka dochodzimy do Czoła Gorca. Na dolnym skraju polany wita nas Wierzbówka Kiprzyca, gęsto porastająca rozległą łąkę. Dwie minuty później dochodzimy do bacówki, w której kilkanaście lat temu brałem udział w zlocie południowego oddziału forum outdoor.org.pl. Budynek niedawno został gruntownie wyremontowany i cieszy oko starannością, jaką o niego zadbano.





Od pierwszej bacówki przechodzimy przez siodło z małym stolikiem i ławkami, gdzie lata temu (lipiec 2015) wychodząc z Bazy Gorc, podziwialiśmy zachód słońca, gdyż nie było jeszcze wieży. Mijamy drugą bacówkę przycupniętą pod czapą Gorca i lasem podchodzimy do wieży.






Widoki z wieży nie zmieniły się od czasu, gdy wszedłem na nią w 2016 roku, zaraz po jej wybudowaniu. Jakże miały się zmienić, skoro góry są zawsze tam, gdzie je zostawiłem, a może lasy bądź to zarastają zbocza, grzbiety i szczyty, bądź to ulegają gospodarce człowieka.
Dzisiaj trochę mglistej wilgoci wisi w powietrzu i dalsze okolice rozmazują się w oddaleniu, a najdalsze kompletnie w niej znikają. 

Widok na Magurki z wieżą widokową.

Mogielica z Polaną Stumorgową, na pierwszym planie wieża przekaźnikowa na Kiczorze Kamienickiej.

Na horyzoncie pasmo Sałasza z Jaworzem po prawej.

W oddali ponownie Jaworz, poniżej Ostra, a bliżej po prawej Modyń z wieżą widokową.

Lubań i jego wieża widokowa.

W oddali antena na Przehybie, za nią Radziejowa i niemal niewidoczna wieża widokowa.

Luboń Wielki i antena przekaźnikowa.

Szczebel

Lubogoszcz

W oddali Ćwilin, bliżej Jasień z Polaną Skalne nieco poniżej.

Polana Jaworzyna Kamienicka, za nią na horyzoncie Turbacz.


Zbliża się zachód słońca, a my chcemy jeszcze za dnia dojść do pobliskiej bazy. I tak mieliśmy sporo czasu na rozkoszowanie się podziwianiem i identyfikowaniem dookólnych elementów krajobrazu, by bez żalu opuścić to fantastyczne miejsce.
Schodząc w dół, łapię jeszcze przez leśne przeziory ostatnie chwile, w których słońce chyli się nad horyzontem.

Zachód słońca nad Gorcem Troszackim, po lewej w oddali majaczy Babia Góra.








Wychodzimy z leśnych zarośli i naszym oczom ukazują się namioty Bazy Gorc. Wchodzimy na jej teren i witamy się z gospodarzami. Po chwili zajmujemy spory trzyosobowy namiot, który w porównaniu do mojej największej dwójki, jest prawdziwym pałacem. Jest jeszcze czas na rozmowy, kolację i urządzenie się w namiocie. Jeszcze kilka zdjęć nocnego nieba i zasuwam za sobą poły namiotu.



Na horyzoncie Lubań. Tam też jest baza :-)



Nazajutrz nie zrywałem się wcześnie. Z bazy wschodzące słońce jest przesłonięte wzgórzem i drzewami i żeby to zjawisko właściwie podziwiać, najlepiej podejść na wieżę. Ale że zdjęcia takie z pobliskiej wieży mam już w swych zasobach, dzisiaj rano spałem smacznie i do syta, jak to najbardziej lubię :-)
W bazie już kilka osób się krzątało przy porannych czynnościach, inni jeszcze korzystali z ostatniej nocy w bazie. Dzisiaj bowiem nastał czas zwijania majdanu, co powoli dało się zauważyć.
Tymczasem 









Na miejscu można skorzystać z umywalni i nawet z polowego prysznica, my zaś porwaliśmy puste wiadra, by w ramach dobrego uczynku przynieść wody ze źródła odległego o jakieś 150 metrów, a przy okazji w sąsiednim ujęciu dokonać porannych ablucji. 




Obozowa kuchnia była świetnie wyposażona, co zresztą pamiętam z lat ubiegłych. Są nawet te same czajniki co wiele lat temu, osmolone niesamowicie i bardzo fotogeniczne. Przy pomocy miłej bazowej, udało mi się wykonać ujęcia tych małych potworów-parotworów :-)

Śniadaniowe długie pogaduchy sprawiły, że moja śniadaniowa owsianka doszła spokojnie i na miękko, a jak dobrze wiemy - owsianka ma wolności smak :-) Później zmywak i powolne pakowanie - i nasze i samej bazy.











Atmosfera w bazie zawsze - jak pamiętam - była nadzwyczaj przyjacielska i przesiąknięta górskim polowym klimatem. Trudno jest opuszczać takie miejsca, ale zawsze jest nadzieja na rychły powrót.

W planie mieliśmy zejście tajną ścieżką do doliny Kamienicy. To dla mnie szczególna atrakcja, poznawać nowe dzikie ścieżki i bezbłędnie po nich nawigować. Czasem ślady, po których trzeba się kierować są tak nikłe, że nie mam pewności czy idę właściwą trasą, czy już zszedłem na jakieś - niekoniecznie cudne - manowce ;-)






Tym razem i droga i ścieżki były tak wyraźne, że o pobłądzeniu nie było mowy. Ale gdyby, zawsze można było liczyć na nawigację satelitarną z dokładnie opracowaną wcześniej marszrutą. Tym razem po takie wsparcie nie trzeba było sięgać.






Jedną z atrakcji na trasie była Papieżówka. To niewielka chatka, w której w 1976 roku kardynał Wojtyła pomieszkiwał przez dwa tygodnie w ramach rekolekcji. Za chatą szumi wartki nurt Kamienicy, ale dodaje on bardziej poczucia spokoju, niż zakłócania dookólnej ciszy rozlewającego się dookoła spokoju.







Niedaleko od Papieżówki trafiamy na ścieżkę przyrodniczą. Zamiast podążać asfaltem w dół strumienia, wspinamy się na stok, zażyć jeszcze górskiej wędrówki. Ścieżce brak opisów w miejscach mających znaczenie dydaktyczne, ale i tak jest ciekawiej niż nizinny asfalting :-) Mały stawek, ciemne ostępy pierwotnego lasu i dobrze oznakowana trasa, doprowadzają po chwili z powrotem do doliny, o kilometr dalej od wejścia na ścieżkę. Tu zresztą też jest malowniczo, a już nieco dalej czeka hikerowóz, więc po chwili na batonik i łyk herbaty, odjeżdżamy w drogę powrotną.














Czasu mamy jeszcze na tyle dużo, że po drodze kieruję się na bonus - Modyń. Co prawda byłem tu już kilkukrotnie, w tym nie tak dawno w tym roku, ale budyń... ...znaczy Modyń, zawsze chętnie wchodzi na moją listę, gdy tylko jestem w pobliżu :-)

Najpierw krótki spacer- a jakże - asfaltem, a od granicy lasu podejście lekką stromizną. Gdy droga się wypłaszcza, nieomylny to znak, że zaraz pojawi się między drzewami drewniana konstrukcja wieży.







Modyń rośnie w miarę patrzenia na niego :-) Na jednej tabliczce ma 1028 metrów, podczas gdy druga podaję wzrost 1029 metrów. Aż dziw, że na wieży nie ma trzeciej, podającej wysokość nad poziom nie tylko morza, ale i jej podstawy.





Bladość oddalonych terenów nie jest może bonusem, ale i tak widać sporo, w niemal wszystko wydaje się nie tylko znajome, ale i rzeczywiście znane. Ale jak się chodzi po górach, to się tak ma.

Z lewej Radziejowa, w centrum antena na Przehybie.

Wieża na Koziarzu.

Trzy korony w centrum kadru.

Lubań. W tle Tatry Wysokie

Gorc

Turbacz w oddali.

Jeden z wykształconych grzbietów Beskidu Wyspowego od Jasienia do Mogielicy.

Kamionna z wieżą widokową.

Limanowa i Krzyż Jubileuszowy na Miejskiej Górze. W tle Groń i Sarczyn.

W tle Chełm z przekaźnikiem, na pierwszym planie Jeżowa Woda.

Nieśmiało wyłoniły się Wysokie Tatry :-)



Schodząc z góry trafiamy na wiosenne kwiatki, więc może zima będzie lekka, tym bardziej że nie widać Indian zbierających chrust :-) Wkrótce pojawia się skraj lasu, za nim parking, a na horyzoncie przed nami Cichoń i Ostra rozdzielone przełęczą. Tym razem już na dobre kierujemy się do domów.




Jak to dobrze mieć tak piękne góry na wyciągnięcie ręki. Niektóre widzę z balkonu, a całe pasma z pobliskiej wieży na Szpilówce. Jeśli więc po nich nie wędruję, to przynajmniej obserwuję. Planuję.
I znowu wędruję :-)

.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz